UWAGA! DLA WSZYSTKICH KTÓRZY CHCĄ BYĆ SZCZĘŚLIWI! WALKA Z DEPRESJĄ!

0 Comments
Witajcie! Celem dzisiejszego wpisu jest nadzieja, że mogę w moim życiu zrobić coś dobrego. O ile to komukolwiek może pomóc. Postanowiłam opowiedzieć Wam moją historię, która jeszcze do niedawna była według mnie żałosna, ale pomyślałam, że ta zwykła smutna opowieść może komuś pomóc. Nieważne co przeszliście co robicie i kim jesteście. Najważniejsza jest Wasza chęć zmiany na leprze. Uwierzcie mi możecie być szczęśliwi!

Szczerze mówiąc nie wiem dokładnie jak mogę wnieść coś do Waszego życia skoro Was nie znam i nawet nie wiem czy ktokolwiek natrafi na tego posta! Ale jestem osobą która pragnie pomagać, która nie chce by inni tracili wiarę w szczęście. Nieważne jak beznadziejny może Wam się wydawać ten wpis. Ale chce dobrze. Może moja osoba będzie motywacją, może pomyślicie sobie, że jestem gówniara która nie ma pojęcia o życiu. Ale pamiętajcie szczęśliwe życie jest możliwe!

Wiele ludzi nie zdaje sobie sprawy jak ciężką chorobą jest depresja. Większość nawet nie chce zrozumieć tej choroby. Ale jeśli chodzi o rodzinę, o najbliższych to naprawdę, nieważne jak się zachowują, (bo podczas takiego stanu człowiek jest nieprzewidywalny) oni naprawdę to przeżywają. Jest im ciężko i nie potrafią tego zrozumieć. 
Jeśli chodzi o mój przypadek, moja rodzina po około roku choroby zrozumiała, że byłam chora. Każdy miał swoją wersje powodu choroby, z czego żadna wersja nie zbliżała się do prawdy. 
Depresja trwała ponad dwa lata. Wcześniej pojawiały się zmiany nastroju, co było dopiero początkiem. Jako mała dziewczynka nie miałam koleżanek co wpłynęło na mój późniejszy stan. Otaczali mnie znajomi z problemami. Autoagresja, przygnębienie, niska samoocena, myśli samobójcze. Stałam się taka jak oni. Albo gorsza.
Nieustannie towarzyszył mi smutek i strach. Czułam się niewystraczająco dobra, wiecznie sama, brzydka i głupia. Byłam przekonana, że zasługuje na takie życie ponieważ jestem złym człowiekiem. Po długich miesiącach przebywania sam na sam z okrutnymi myślami postanowiłam, że muszę o tym komuś powiedzieć. Niestety wypadło na moją jedyną przyjaciółkę. Przekonała mnie, bym zadzwoniła do telefonu zaufania po jakąkolwiek radę. Gdy już się dodzwoniłam powiedziałam, że mam myśli samobójcze. W momencie gdy kobieta spytała mnie,dlaczego?  Nie potrafiłam odpowiedzieć na to pytanie. Nie znałam siebie. Nie rozumiałam swoich uczuć i tego, że przepełnia mnie ból i strach. Nie powiedziałam nic. Rozłączyłam się. Po około miesiącu, do domu przyjechała policja. Rozmawiali z rodzicami, powiedzieli, że tam dzwoniłam i co powiedziałam tej kobiecie. Rodzice skierowali mnie do psychologa. Miałam nadzieję, że wizyty sprawią, że poczuje się lepiej. Ale moja nadzieja zniknęła po trzech wizytach. Próbowałam popełnić samobójstwo. Nie udało się, więc po tygodniu spędzonym w szpitalu skierowali mnie na oddział psychiatryczny w Szczecinie. Spędziłam tam dwanaście dni, po czym zostałam wypisana na żądanie po godzinach płaczu do telefonu i tłumaczeniu jak jest tam źle. Kontynuowałam leczenie u psychologa i psychiatry. W kilku momentach czułam się lepiej,ale tylko chwilowo. Po kolejnych miesiącach po raz kolejny podjęłam próbę. Jednak udało mi się obejść bez konsekwencji tej decyzji. Dalsze miesiące wyglądały tak samo. Bałam się chodzić do szkoły, bo dzieciaki komentowały moje blizny od samookaleczeń. Odbiło się to na moich ocenach, które i tak nigdy nie były wystarczająco dobre. Byłam tą głupią. Tą gorszą i dziwną. Na nowy rok postanowiłam, że dalej tak być nie może. Zaczęłam starać się bardziej. Czułam się odrobinę lepiej. Zdecydowałam się na hospitalizacje na oddział psychiatryczny lecz w Poznaniu. Stwierdziłam, że to moja ostatnia szansa. Że jeśli tam mi nie pomogą, to już nic mi nie pomoże. Wchodząc na oddział poczułam ulgę, że to miejsce wygląda sto razy lepiej niż w Szczecinie. Przez pierwszy tydzień pobytu, byłam przerażona i chciałam wrócić do domu. Po około dwóch tygodniach  oswoiłam się z tym miejscem. Zaczęłam rozmawiać z pacjentami. Dołączyłam na grupę terapełtyczną. I zajęcia relaksacyjne.Dzięki czemu mój kontakt z pacjentami polepszał się. Mój stan zaczął gwałtownie się zmieniać. W jednej chwili czułam się dobrze a kilka minut później płakałam, że chce się zabić. Wahania nastroju nie ustępowały. Pojawiały się ataki paniki, zwiększenie dawki leków spanie na korytarzu pod stałą opieką. Bałam się, że zostanę sama, że sobie nie poradzę. Chciałam pomagać innym ale nie wiedziałam jak, przez co ataki były coraz częstsze i mocniejsze. Czułam się jakbym stała pomiędzy dobrem a złem i nie wiedziała w którą stronę pójść. Nie potrafiłam mówić innym co czuje. Bałam się, że jeśli powiem jak jest to bliskie mi osoby odejdą. Co nie było prawdą. Udowodnili mi, że mimo wszystko chcą mi pomóc, że chcą dla mnie dobrze i że będą mnie wspierać. Podczas nudnych dni spędzanych na oddziale szukaliśmy wszelkich sposobów by czas szybciej mijał. Graliśmy w gry, rozwiązywaliśmy krzyżówki, poznawaliśmy się coraz bardziej. Powstawały nowe więzi. Witaliśmy nowych pacjentów i wspieraliśmy się. Zaczęłam czytać książki psychologiczne. Zaczęłam poznawać siebie i swoje zainteresowania. Przed pobytem w szpitalu nie potrafiłam znaleźć sobie zajęcia. Nic nie sprawiało mi przyjemności. Tam to się zmieniło. Byłam tą która wiecznie robi notatki. Która ma słowotoki. Zmieniłam się. Zaczęłam wierzyć w szczęście, postrzegać życie jako piękne. Chodź wydawało się to dziwne kiedy chodząc po psychiatryku mówiłam każdemu, że życie jest piękne. Po dwóch miesiącach spędzonych w szpitalu, wróciłam do domu szczęśliwa. Pomimo smutnej atmosfery w domu, pomimo złych wspomnień wszyscy daliśmy sobie radę. Jedynie kontakt z moim tatą został pod znakiem zapytania tak jak przed szpitalem. Pomimo terapii rodzinnej, kontakt z Nim się nie polepszył. Ale to nie wpłynęło na mój dobry nastrój. Przepełniała mnie ciekawość świata i poczucie nieograniczonych możliwości. Jestem pozytywna, energiczna i lekka.
Przedtem zadawałam sobie pytanie ''Co jeśli dla innych będę nikim?'' Teraz,to pytanie nie jest ważne. Teraz ważne jest jak się czuję ja i moi bliscy. Nie myślę o przyszłości. Żyję tu i teraz. Aktualne myśli są na poziomie pozytywizmu. Kiedyś tego nie było. Kiedyś mój uśmiech nie był tak szczery jak teraz, nie było bezgranicznej radości z życia. Wtedy było tylko NIC. Teraz jest ŻYCIE. 

Jakie zmiany dostrzegłam po terapii:

  • Pokonałam strach przyszłością
  • Zaczęłam czuć się mądra
  • Zaczęłam uznawać swoje uczucia i myśli za ważne
  • Stałam się bardziej asertywna
  • Pokochałam swoje ciało
  • Poznałam siebie, znam swoje wady i zalety
  • Jestem bardziej otwarta i odważna
  • Wyznaczyłam sobie cele
  • Mniej przejmuję się opinią innych
  • Zrozumiałam, że ważne jest to, co ja wiem a nie to, co wiedzą o mnie inni
  • Zaczęłam wierzyć, że sobie poradzę
  • Poprawiłam kontakt z mamą
  • Zaakceptowałam siebie
  • Uwierzyłam, że zasługuję na szczęście
  • Zaczęłam marzyc
  • Moja energia wróciła
  • Nie boje się zabierać głosu
  • Pokochałam życie
  • Nauczyłam się co oznacza prawdziwa przyjaźń
  • Zrozumiałam, że na świecie są dobrzy ludzie
  • Zaczęłam czuć się wystarczająco dobra
  • Jestem pozytywna
  • Zrozumiałam, że najpierw muszę uratować siebie, a potem innych
  • Staram się, by moje życie stało się odzwierciedleniem mojej wewnętrznej wizji tego co dobre
  • Doszło do mnie, że nie zostanę sama
  • Wiem do czego chcę dążyć i jak ma wyglądać moja przyszłość
  • Jestem szczęśliwa

Tą mało interesującą wypowiedzią, chcę Wam powiedzieć, żebyście się nie poddawali. Żebyście walczyli o swoje szczęście. Każdemu z nas może się udać. Wszyscy w pogoni za szczęściem mamy równe szanse! Każdy z Was jest niesamowity. Każdy ma w sobie ducha walki, który nie pozwala Wam się poddać nawet jeśli jest głęboko ukryty! Wierzę w Was! Wierzę, że się nie poddacie. Że nie będziecie nawet próbować się poddać tak jak ja kiedyś. Pamiętajcie, życie jest piękne! Nie jest bajką ale ma swoje pozytywne aspekty, które musimy dostrzec. Nie musicie czytać miliona książek o tym, jak być szczęśliwym. Po prostu spójrzcie, co Was otacza. Każdy przedmiot, każdy budynek i samochód został stworzony przez człowieka. Więc dlaczego Nam miałoby się nie udać? Dlaczego mielibyśmy być jako Ci gorsi? NIE! Jesteśmy ludźmi, wszyscy możemy osiągnąć to o czym marzymy! Jest tak wiele ludzi których mogę podawać jako przykłady tego, że człowiek może wszystko. Łukasz Jakubiak, Robert Rutkowski, Lindsey Stirling! Większość osób, które poznałam na oddziale D są moim wzorem do naśladowania. Są dla mnie bohaterami. Każdy z Nas może być czyimś bohaterem. Więc zrozum nie wolno Ci się poddać!


''DZIŚ, JEST NOWY RANEK!
DZIŚ, JEST NOWY DZIEŃ!
DZIŚ, ZACZYNA SIĘ NOWE ŻYCIE!
CZUJE SIĘ WSPANIALE!
JESTEM PEŁNA ENERGII!
JESTEM GOTOWA PODBIĆ ŚWIAT!''

Ciesz chwilą! Ciesz się ze wspaniałego dnia, ze wschodu słońca! Ciesz się z drobiazgów. Te pierdoły dają naszemu życiu sens!

Jeśli ktoś z Was potrzebuje rozmowy, wsparcia czy rady jestem do waszej dyspozycji! Nawet jeśli jestem mało doświadczoną osobą i moje rady mogą być beznadziejne, to pamiętajcie, że chce dobrze. 






Nie jesteście sami, pamiętajcie o tym! Jestem Ciekawa waszej opinii na temat mojej wypowiedzi. Śmiało piszcie komentarze, zadawajcie pytania.   Dla osób które chcą się wygadać podaję email : emila.rawluszewicz@gmail.com 


ŚWIAT STOI PRZED TOBĄ OTWOREM! 
 


You may also like

Brak komentarzy: